Moja autonomia to coś co należy do mnie. Jest możliwością dokonywania wyboru z istniejących opcji. Podejmowania decyzji tam, gdzie decyzja należy do mnie.
Moja potrzeba autonomii może być zaspokojona kiedy działam ze świadomością moich wyborów. Kiedy zamieniam “muszę” na “zależy mi”, “trzeba” na “to dla mnie ważne”.
Moja autonomia rośnie kiedy przyznaję się do moich wyborów. Ale też kiedy zatrzymuję się i uświadamiam sobie, że je mam. Kiedy wychodzę ze sfery automatu i wchodzę w sferę refleksji i ciekawości.
Moja autonomia rozwija się wraz ze wzrostem świadomości i zauważania różnych procesów. Mogę wybierać co zrobię. Mogę też wybierać w jaki sposób myślę. O rzeczach, o ludziach, o sobie. Mogę z wielu moich myśli wybierać te, w które wierzę, którym daję uwagę, za którymi idę.
Im więcej wiem o danym kawałku tym więcej widzę opcji. Kiedy wiem mało to łatwo mi wpadać w czarnobiałe myślenie, widzenie i działanie. Zatrzymuję się i zauważam, że jest jeszcze szare, i niebieskie, i zielone. Pomiędzy A i B jest jeszcze całe kontinuum możliwości. Są też opcje, które wcale nie leżą na tej linii. I takie, które obejmują obie te skrajności.
Chcę korzystać z mojej autonomii, kiedy będę przyglądać się kolejnym ważnym słowom.
Ależ mi dziś zrobił Twój wpis o autonomii! Że jest zawsze moja. Że to mój wpływ.
Zatrzymało mnie to.
Dzięki