Konflikt to trudność z zaakceptowaniem jakiejś różnicy. Napięcie. Moje doświadczenie jest takie, że to napięcie jest w nas. We mnie.
To ja bym chciała kilku rzeczy naraz i mam trudność, żeby wymyślić jak je ze sobą pogodzić. Chciałabym, żeby zadbać o siebie w jakiś określony sposób.
Z jednej strony jest idea radykalnej, absolutnej akceptacji. Tego, że potrafię przyjmować rzeczywistość taką jaka jest. A z drugiej strony napięcie, którego doświadczam pomaga mi poznawać siebie. Odkrywać co jest dla mnie ważne. Wiedzieć w jakim kierunku iść.
Czy jest świat bez konfliktów? Dużo łatwiej mi sobie wyobrazić świat gdzie nie boję się konfliktów. Witam je z ciekawością. Wiem, co z nimi robić. Potrafię czerpać z ich energii.
Więc może ta akceptacja nie bierze się z braku napięcia. Tylko z tego, że potrafię je przyjąć i zrozumieć.