Pomyślałam, że są takie słowa, które w ogóle porządkują jakoś moje myślenie o innych słowach, w ogóle o języku, którym opisujemy rzeczywistość.
Takim słowem jest „konstrukt”. To słowo oznacza, że tworzymy jakieś pojęcie. Nie jest ono czystym odzwierciedleniem rzeczywistości. Z jednej strony trochę ją opisuje (często opisuje jakieś abstrakcyjne procesy), a z drugiej strony trochę tą rzeczywistość tworzy.
Konstruktami są: miłość, porażka, zdrowie, choroba, norma, asertywność, potrzeba, bliskość, męskość i kobiecość. To tylko troszkę przykładów, bo większość słów, którymi się posługujemy w naszym języku to pewnie konstrukty. Jak mówi Yuval Noah Harari, autor książki Sapiens: wirtualna rzeczywistość.
Konstrukty mają to do siebie, że każdy może je rozumieć trochę inaczej. A z drugiej strony często zakładamy, że te słowa mają jakieś swoje obiektywne znaczenie. Mówimy „prawdziwa miłość”, spieramy się co do definicji akceptacji.
Czasami w jakiejś nauce specjaliści dochodzą do porozumienia w sprawie tego jak chcą definiować jakiś konstrukt. Ale nauka dopuszcza możliwość mylenia się i zmiany zdania.
Wiele konstruktów zmienia swoje znaczenie z upływem czasu i wraz z innymi zmianami w kulturze.
Dlatego właśnie w ważnych słowach i w ogóle w moim pisaniu jasno daję znać, że to mój wybór jak posługuję się słowami. Piszę o konflikcie, granicach, poczuciu własnej wartości tak jak ja je rozumiem, jak ja używam tych pojęć. Czasem piszę o tym jak różne rozumienie danego pojęcia, danego słowa ma wpływ na to, co się później z tym słowem dzieje, jak ono nam pracuje.
Kiedy wiemy, że dane słowo to konstrukt możemy zaciekawiać się bogactwem, które się z nim łączy, eksplorować je. To my korzystamy ze słów, a nie tylko poddajemy się ich działaniu.