Założenie o dobrych intencjach, moich i czyichś, to taka rzecz, bez której chyba nie byłabym w stanie funkcjonować.
Jedno bez drugiego jest bardzo trudne. Trudno by mi było wierzyć tylko w dobre intencje innych bez wiary w swoje. Narażałoby mnie to na przekraczanie moich granic i nadmierne dostosowywanie się. Trudno by mi było wierzyć w moje intencje bez wiary w to, że intencje innych ludzi też są dbaniem o ich potrzeby. Zawsze mogłabym mieć wątpliwości. Skoro są ludzie, którzy mają złe intencje to skąd wiem, że ja do nich nie należę.
Na kosmicznym poziomie rozumiem, że dobre/złe to są tylko konstrukty wymyślone przez ludzi. Pomaga mi perspektywa, że każdy najlepiej jak potrafi dba o swoje potrzeby. Pomaga mi przekonanie, że do dbanie o potrzeby nie jest przeciwko mnie. Pomaga mi logika. Ludzie potrzebują innych ludzi więc konieczne są jakieś mechanizmy, które sprawiają, że nie tylko jest mi dobrze ale też jest mi dobrze w otoczeniu ludzi, z którymi czuję się bezpiecznie.
Założenie o dobrych intencjach innych nie powstrzymuje mnie od zadbania o siebie. Jestem w stanie równocześnie pamiętać o tym, że ktoś dba o swoje potrzeby i dbać o siebie przez trzymanie się z dala od tej osoby albo nie zgadzanie się na różne rzeczy. To, że ktoś chce dobrze nie znaczy, że ja mam chcieć tego samego. Ale to, że ktoś chce dobrze pomaga mi nie budować w sobie żalu, złości i innych rzeczy, które mi dokładają ciężaru.
Równocześnie rozumiem, że dla kogoś najlepszą na dany moment strategią zadbania o siebie może być właśnie założenie, że ktoś inny ma złe intencje. Że kogoś taka perspektywa może w danej chwili chronić i dawać siłę do działania. To wszystko jest bardziej skomplikowane niż się wydaje.
Piszę tu o różnych ważnych dla mnie słowach i po każdym napisanym tekście mam takie myśli o tym, co Wy sobie z tego bierzecie. Jakie macie pytania, jakie odkrycia, jakie przemyślenia.
Jeśli chcecie mnie wspierać w dalszym pisaniu możecie to zrobić przez puszczanie tego, co piszę dalej w świat ale też przez dzielenie się ze mną swoimi przemyśleniami.
A ja mam taką irytującą myśl, że zakładając dobre intencje u każdego, staję się frajerem... Być może wynika to z doświadczenia, które każe być mi ostrożną. A może zbyt uparcie zakładam te dobre intencje nie dostrzegając czerwonych flag?
A ja poznałam ten temat w twoim podcastcie i dziś tylko sobie go odświeżam. Ale uświadamianie sobie tego, że ludzie działają dbając o swoje potrzeby ( i mają dobre intencje) bardzo mnie wspiera w życiu :)