Nagroda to coś miłego, pozytywnego, co następuje po czymś. Ale to bardziej skomplikowane.
Na dziś to słowo ma dla mnie co najmniej dwa wymiary.
Jeden to nagrody dawane dzieciom przez dorosłych. Jest jakieś oczekiwanie, dorosły ocenia, że dziecko spełniło to oczekiwanie i używa swojej przewagi, dostępu do różnych dóbr, żeby pokazać dziecku, że opłaca mu się te oczekiwania spełniać.
Mogłabym o tym pewnie napisać osobną książkę albo odesłać do tych, które już zostały napisane (przychodzi mi tu do głowy Ukarani przez nagrody Alfiego Kohna).
Jednak mam ochotę dziś napisać o drugim znaczeniu, w jakim zdarza mi się używać słowa nagroda.
Jeśli robisz w swoim życiu jakąś zmianę, to potrzebujesz czegoś, co pokaże Twojemu ciału i głowie, że wysiłek włożony w tę zmianę się opłaca i że warto ją kontynuować. Czasem ta zmiana jest taka fajna, tak nam dobrze robi, że i te nagrody robią się same i wystarczy z tego korzystać.
A czasem nie jest to takie proste i warto świadomie pokombinować jak to zrobić, żeby tych nagród było więcej.
Nagrodą może być to, że doświadczasz przyjemności, kiedy robisz coś nowego.
Nagrodą może być to, że jakaś zmiana ułatwia Ci życie.
Nagrodą może być ulga. Kiedy długo odwlekam coś w czasie, to gdy się w końcu do tego zabiorę i ogarnę, nagrodą dla mojej głowy jest zamknięcie otwartego procesu i związany z tym spadek napięcia.
Nagrodą bywa dobry smak jedzenia, kiedy zmieniamy sposób odżywiania. Albo to jak nasze ciało się z tym czuje.
Czasem dość łatwo jest te nagrody zauważyć. A czasem potrzebujemy jeszcze bardziej uczyć się to zauważać.
Dlatego, kiedy rodzice przychodzą do mnie kolejny raz, pytam się ich: co się zmieniło, co Wam pomogło, co sprawia, że jest Wam łatwiej.
Kiedy wkładacie wysiłek w jakąś zmianę, warto też wkładać energię w zauważanie małych zmian i sukcesów. W celebrowanie tego, że coś się dzieje trochę częściej lub trochę rzadziej. Że budzi trochę mniej obaw.
Nagrodą może być opowiedzenie komuś o tym, co się udało, jeśli ten ktoś uważnie posłucha. Nagrodą może być przypominanie sobie tego, co już mamy ogarnięte. Albo zapisywanie tego. Uwiecznianie na zdjęciach.
Moja praca, oraz rodzicielstwo wymieniane są często właśnie jako te obszary, w których trudno jest zauważyć, że coś wychodzi i działa. Że robimy coś, co przynosi efekt. Dlatego tak ważna jest dla mnie każda osoba, która da znać, że coś sobie bierze z tego, co robię i że moja praca coś wniosła do czyjegoś życia. Dlatego dla rodziców tak ważne może być świadome zauważanie, kiedy ich dzieci robią coś, co wynika z troski rodziców i ich opieki. Co się rodzicom „udaje”.
Zapraszam Was do pomyślenia, jak się nagradzacie, czym i jak Wam to działa. Widzę, że świadome myślenie o tym, co może być taką nagrodą, pomaga ludziom wybierać takie nagrody, które im najbardziej służą.
Cała moja terapia, w zasadzie od pierwszej sesji jest taka samonagradzajaca. Te zmiany do niedawna były minimalne, ledwo zauważalne, ale ja dostrzegałam każdy mikro kroczek. Dlatego gotowa byłam na kolejny ból głowy, na kolejne łzy, bo wiedziałam że to ma sens. Teraz te zmiany zaczynają też być zauważalne na zewnątrz, choć chyba jeszcze nikt się nie zorientował. Ale to nie ma znaczenia. Ważne, że ja widzę i się cieszę
Agnieszko! Sięgam po twoje treści kiedy chcę się zrelaksować (nagrodzić), kiedy chcę się rozwijać i ciekawi mnie jakiś temat i kiedy mi ciężko i szukam pomocy :) Przy okazji tego wpisu, biorę dla siebie, żeby częściej zauważać to, co udaje mi się w rodzicielstwie. Szukać tego i wymieniać się spostrzeżeniami z moim partnerem ❤️